Wojciech    Wybranowski Wojciech Wybranowski
138
BLOG

Bolszewicka mentalność Palikota

Wojciech    Wybranowski Wojciech Wybranowski Polityka Obserwuj notkę 46

Ani genialny prowokator ani polityczna Jola Rutowicz. Janusz Palikot umiejętnie dąży do sięgnięcia po jeden z najwyższych, jeżeli docelowo nie najwyższy urząd  w państwie. Ale rzeczą katastrofalną byłoby, gdyby kiedykolwiek zyskał kompetencje decyzyjne w procesie stanowienia prawa w Polsce.

 

Komentowanie zachowań i wyskoków Janusza Palikota  począwszy od  konferencji prasowej, na której wymachiwał wibratorem, skończywszy na niedawnym obalaniu przez niego żołądkowej gorzkiej w miejscu publicznym to pewnego rodzaju intelektualny ekshibicjonizm. Rozmowa o Palikocie jest jak dyskusja o tym czy Doda nosi majtki, albo czy konik Joli Rutowicz jest klaczą. Problem w tym, że Janusza Palikota nie powinno się ignorować. Bynajmniej nie dlatego, że wnosi cokolwiek wartościowego do publicznej debaty czy też czyni ją bardziej interesującą.

Również nie dlatego, że okazuje się być niekwestionowanym mistrzem przykrywek- wpadek rządu, Donalda Tuska czy swoich własnych. Przykład? Jak zapowiadał, w środę miał złożyć u marszałka Komorowskiego wniosek w sprawie rzekomej choroby alkoholowej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Komorowski generalnie wypiął się na swojego klubowego kolegę, a Palikot zręcznie odwrócił uwagę dziennikarzy od sprawy kolejną, funta kłaków nie wartą i wyssaną z poselskiego palca aferką typu "śledztwo na polecenie Schetyny, bo walczymy o władzę w PO".



Palikota nie można ignorować dlatego, że przemyślnie realizuje on strategię, którą przed laty bodajże Ronald Reagan w jednym z wywiadów ujął słowami " jeżeli chcesz osiągnąć sukces w polityce musisz istnieć w mediach. Nie ważne co będziesz mówił, ludzie i tak tego nie zapamiętają. Ale uznają, że skoro jesteś w mediach i coś w nich mówisz musisz być kimś ważnym. Więc oddadzą na ciebie swój głos". Znajomi Janusza Palikota określają go mianem człowieka chorobliwie ambitnego a zarazem cierpliwego. I z olbrzymią cierpliwością, powoli, wraz z kolejnym politycznym show zaznaczając swoją obecność w mediach, powoli zmienia swój wizerunek- od "świra" po politycznego "kontestora" rzeczywistości. 

I choć dzisiaj stwierdzenie Palikota  jakoby walczyl ze Schetyną o władze w PO to niezbyt wysokich lotów żart- "przykrywka", obawiam się, że jego ambicje sięgają dużo wyżej a medialne spektakle z jego udziałem są tylko środkiem wiodącym do celu - wysokiego, być może  najwyższego stanowiska w państwie.

Jednak sytuacja, w której Palikot z funkcji marionetkowego przewodniczącego Komisji Przyjazne Państwo, komisji, która pod jego kierownictwem może wykazać się na chwilę obecną zerową efektywnością stałby się osobą mającą realny wpływ decyzyjny  na proces i jakość tworzonego w Polsce prawa byłaby rzeczą niebezpieczną

Abstrahuję tu już od tego, że przewodnicząc sejmowej komisji okazał się być równie nieudolny co podatny na wpływy grup lobingowych. Problemem jest mentalność Janusza Palikota, która znalazła swoje odzwierciedlenie właśnie przy okazji sprawy flaszek z alkoholem kupowanych przez Kancelarię Prezydenta. Metalność bolszewickiego śledczego.

 



Otóż, jak wszyscy wiedzą- Janusz Palikot pokrzepiony "szczeniaczkiem" żołądkowej gorzkiej ogłosił bowiem, że daje prezydentowi Kaczyńskiemu czas do środy by ten udowodnił, że nie jest alkoholikiem.

Uwaga- Palikot doprowadził, przy aprobacie uczestniczących w owym żenującym spektaklu dziennikarzy do sytuacji, w której to nie oskarżyciel publiczny,  na jakiego się wykreował udowadnia winę, ale to podejrzany ma udowodnić swoją niewinność. To nie Palikot przedstawiał  materiał dowodowy, który ewentualnie udowadniałby zarzut rzekomej choroby alkoholowej Kaczyńskiego, ale to prezydent miał udowadniać, że nie jest wielbłądem.

Sęk w tym, że takie podejście jak zaprezentował w przedmiotowej sprawie Janusz Palikot, to spadek po latach komunistycznej okupacji do dziś pokutujące w podejściu urzędników, kontrolerów skarbowych, prokuratorów. Mam człowieka i paragraf, a niech on męczy się udowadniając swoją niewinność. A cokolwiek powie będzie użyte na jego niekorzyść.

Ilu z państwa w różnych sytuacjach ku wlasnemu zaskoczeniu słyszało od butnego urzedasa absurdalne zarzuty  poparte stwierdzeniem " to udowodnijcie, że my ( my urząd) się mylimy. Macie na to ustawowe siedem dni." 

?

Jeżeli dzisiaj, w błahej politycznej zagrywce Janusz Palikot daje się poznać w tej właśnie strony to warto zastanowić się czy nad sytuacją, w której ze zwyklej maszynki do glosowania PO stałby się osobą mającą realny wplyw na stanowienie w Polsce prawa. Czy  ksztaltowane w ten sposob przepisy nie mialyby charakteru jeszcze bardziej represyjnego niż jest to obecnie?

Zamiast swobody gospodarczej, swobody obywateli- czujne oko urzędnika  nadzorującego, kontrolującego... udowodnijcie Nowak, że faktura zostala wystawiona prawidlowo, udowodnijcie Iksinska ze nie przeszliscie na czerwonym swietle, udowodnijcie, że nie macie choroby alkoholowej....

 

ale przecież to już było. I choć ugrupowanie Palikota krytycznie ocenia okres PRL - najwyraźniej mentalnie on sam tkwi w nim jeszcze bardzo głęboko.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka