Wojciech    Wybranowski Wojciech Wybranowski
385
BLOG

Michalski powinien przeprosić.

Wojciech    Wybranowski Wojciech Wybranowski Polityka Obserwuj notkę 36

Publicysta „Dziennika” z premedytacją skłamał oczerniając Katarynę. Powinien przeprosić i zamilknąć.

O ujawnieniu przez „Dziennik” informacji pozwalających na identyfikację Kataryny, miejsca jej pracy- czy jej prywatnego życia ( bo przecież mając podstawowe informacje pójść dalej to już żaden problem) napisano- również na Salnie 24.pl – wiele, głównie krytycznych słów. Biorąc pod uwagę: kto, gdzie i dlaczego- trudno się nie zgodzić, że cała publikacja wraz z otoczką- na czele z komentarzem Michalskiego, jakiegoś pożal się Boże etyka czy Gretkowskiej to straszne świństwo. 

Z jednej wszak strony- czysto dziennikarskiej- ujawnienie kim jest Kataryna- rzeczywiście jest newsem z rodzaju „ to frustrujące wiedzieć, a nie móc napisać”. Nie dlatego, że Kataryna, jak próbował sugerować Czuma, a później Wroński. Dlatego, że Kataryna jest jedną z legend internetu, a ujawnienie kim jest w rzeczywistości dla dziennikarza byłoby czymś w rodzaju schwytania Białej Damy.W tym kontekście zapewne można by przyjąć tłumaczenie, że to dla dziennikarza „news”.

Problem tylko, że za tym newsem stoją osoby- wśród nich współautor tekstu o Katarynie, którym nie raz udowodniła ona błędy i niedociągnięcia lub wręcz nadużycia w sztuce dziennikarskiej. Tak w sprawie rzekomej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej WSI, aneksu, którego dziennikarze „Dziennika” nie widzieli na oczy, wreszcie- w sprawie ojca Krzysztofa Olewnika. Tu przypomnę Kataryna udowodniła, że dziennikarz, który przekonywał, że Włodzimierz Olewnik „pociągnął z bani” prokuratorowi oparł się wyłącznie na jednostronnej opinii urzędnika resortu sprawiedliwości mającego interes w zdyskredytowaniu Olewnika. Nomen omen urzędnika brzmiącego jak jedna z radiowych wypowiedzi na szczęście byłego już prokuratora krajowego Marka Staszaka. Obawiam się więc, że tu w grę wchodzi nie tyle kwestia dziennikarskiego newsa co zwykła zemsta. I tak jak urzędnik nierzadko wykorzystuje dostępny mu aparat władzy do niszczenia niepokornego petenta, przedsiębiorcy, ect etc- o czym rozpisują się dziennikarze, tak w tym konkretnym przypadku, śmiem twierdzić, że to dziennikarz wykorzystał dostępne mu środki, by uciszyć krytyczną interlokutorkę.

Ale sprawa tekstu w „Dzienniku” dotyczącego Kataryny ma jeszcze drugi wymiar. Oprócz bowiem ujawnienia personaliów- co zmierza do próby usunięcia jej z grona komentatorów krytycznie recenzujących poczynania polityków i dziennikarzy: czego nawet nie ukrywa Michalski, zastosowano w tekście inną zręczną sztuczkę

Tak na wypadek, gdyby Kataryna jednak nie dała się zastraszyć ujawnieniem jej danych i nie przestała pisać krytycznych komentarzy tandem Zieliński- Michalski ( celowo pomijam w tym wypadku red. Czubkowską- mam bowiem wrażenie, że po prostu została wykorzystana, gorąco pragnąc zaistnieć jako „odkrywca Kataryny”)  postanowił odebrać Katarynie wiarygodność.

  I tak oto w tekście, którego współautorem jest Robert Zieliński można przeczytać „jej fundacja w 2003 i 2004 roku - czyli wtedy, kiedy Kataryna była już jednym z najbardziej aktywnych i wyrazistych komentatorów politycznych na forum "Gazety Wyborczej" - szkoliła dziennikarzy kierowanej przez Roberta Kwiatkowskiego TVP. Był on wtedy przez Katarynę dosyć ostro krytykowany.  Proszę jaki piękny przykład hipokryzji, nieprawdaż? A gdyby to nie wystarczyło – jest jeszcze z palcem na cynglu Michalski, który strzela Ustaliliśmy, że kiedy Kataryna pod pseudonimem bezlitośnie krytykowała ówczesnego prezesa telewizji publicznej Roberta Kwiatkowskiego, występując pod własnym nazwiskiem podpisywała z nim kontrakty, zarabiała u niego pieniądze”

Zainteresowało mnie, jak „Dziennik” to ustalił. Bo potwierdzenia tych „ustaleń” zarówno w niby-felietonie Michalskiego jak i tekście Zielińskiego &Czubkowskiej trudno szukać. I co się okazuje?  Owe „ustalenia” to wyłącznie plotki rozpowszechniane przez bliżej nieokreślonych pracowników TVP. Plotki. Jedna baba- drugiej babie wsadziła…. . Co więcej- dziennikarze „Dziennika” piszący o  rzekomych finansowych związkach Kataryny z Kwiatkowskim, przekonujący cyt Michalskiego „ustaliliśmy” (!) nie podjęli najmniejszej próby weryfikowania tych informacji. Przyznali też, że nigdy nie widzieli żadnych dokumentów, które by ich tezę potwierdzały.A przecież dla tak zręcznego dziennikarza śledczego jak red. Zieliński dotarcie do umów potwierdzających finansową współpracę fundacji Kataryny z Kwiatkowskim to kwestia kilku godzin pracy.

Ale najwyraźniej nie chodziło o to by cokolwiek ustalać, badać i weryfikować. Chodziło o zaszczucie i pozbawienie wiarygodności. Mechanizm  mniej więcej ten sam jak przy okazji tekstów o rzekomej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej WSI, które doprowadziły do zaszczucia red Wojciecha Sumlińskiego

           W przededniu 20-rocznicy pseudowolnych wyborów w 1989 r, wyborów, które dawały nadzieję, że nikt w Polsce nigdy i nigdzie nie będzie odbierał już prawa głosu, prawa do wyrażania swojej opinii nawet najbardziej krytycznej Cezary Michalski pisze z dumą „zmusiliśmy do milczenia Katarynę, najsłynniejszą polską blogerkę polityczną, ostatnio związaną bojem na śmierć i życie z rodziną Czumów, ojcem i synem.

Mam nadzieję, że Michalski przyłapany na kłamstwie, ohydnej manipulacji milczeć nie będzie i zdobędzie się na publiczne przeprosiny. Albo , jak sam sugeruje Katarynie… zamilknie

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka